Historia Mizi i Mazaka jest doskonałym przykładem na to, jak chwiejna może być równowaga między dwoma kotami żyjącymi w jednym mieszkaniu.

Te przesympatyczne zwierzaki są rodzeństwem z jednego miotu. Przez sześć lat żyły zgodnie, okazując sobie czułość i przywiązanie.Mimo, że miały do dyspozycji powierzchnię niewielką jak na tak dorodne koty (mieszkanie ok. 30 m2), nie dochodziło między nimi do poważniejszych spięć. Ot, raz na jakiś czas jedno fuknęło na drugie czy pacnęło ostrzegawczo łapą.

Niestety pewnej nocy sytuacja pogorszyła się dramatycznie! Między kotami wybuchła otwarta wojna. Opiekunowie Mizi i Mazaka, państwo W. nie są pewni, jak dokładnie do tego doszło. Prawdopodobnie jeden kot chciał przepędzić drugiego z łóżka, coś się przewróciło, koty się wystraszyły i odreagowały agresją wobec siebie. Ściślej rzecz biorąc, atakowała Mizia, a Mazak albo nieświadomie narażał się na agresję, albo z premedytacją drażnił kotkę, wchodząc jej ciągle w drogę. Na szczęście właściciele kotów szybko zareagowali i rozdzielili skłócone zwierzaki. Niestety kilkudniowa przeprowadzka Mizi do osobnego pomieszczenia i zastosowanie środków uspokajających zaleconych przez lekarza weterynarii nie poprawiły sytuacji na tyle, żeby koty mogły mieszkać razem. Każdy kontakt Mizi z Mazakiem groził awanturą.

Gdy państwo W. zgłosili się do mnie, relacje między kotami nie były już tak dramatyczne (głównie dzięki temu, że przez większość dnia i całą noc zwierzaki były od siebie odizolowane, a pozostały czas spędzały pod czujnym okiem opiekunów, którzy rozdzielali je przy najmniejszym ryzyku ataku), ale nie zanosiło się na dalszą poprawę.

Długa lista moich zaleceń nie zniechęciła państwa W. Konsekwentnie wprowadzili je w życie. Dodatkowym utrudnieniem dla właścicieli była konieczność utrzymania Mizi i Mazaka na diecie odchudzającej.

Przyznam, że byłam ogromnie zaskoczona, kiedy już po czterech dniach od mojej wizyty dostałam  zdjęcie, na którym Mizia myje pyszczek Mazaka! Od tego czasu nowe zasady postępowania są ściśle przestrzegane, dzięki czemu można było stopniowo odstawić środki uspokajające.

Teraz, dwa miesiące od mojej wizyty u państwa W. i ich kotów, wydaje się, że relacje między Mizią i Mazakiem wróciły do stanu sprzed początków konfliktu. Koty spędzają ze sobą dużo czasu, śpią obok siebie, myją się nawzajem, ocierają o siebie, a sporadyczne „kłótnie” nie prowadzą do fruwania sierści i rozlewu krwi. Widać również postępy w odchudzaniu!